Belles-Art, czyli nowa marka tworzona z potrzeby duszy.

Dlaczego Belles? - bo to piękno w najlepszym wydaniu.. Dlaczego Art? Bo będą tu prezentowane nie tylko moje wyroby, ale i takie, które zakwalifikuję jako te z "duszą". A co to oznacza? A to, że po woli, jeszcze jak żółw ociężale ruszam z projektem, który jest w pewnym sensie moim "dzieckiem" i spełnieniem moich marzeń od lat wielu. A, że przyziemność pewnych przedsięwzięć sprowadza się do niestety oczywistej sprawy, że aby robić to co się lubi, trzeba najpierw na to zarobić pieniążki... no idzie to ciut wolno, ponieważ z boku stoją najważniejsze dla mnie osoby - moja rodzina, o której nie da się zapomnieć i trzeba o ich potrzebach też pamiętać. Zresztą zaczynałam ze wszystkim od przysłowiowego zera.. i bez niczyjej pomocy. Jakoś tak się ułożyło, że nie dane mi było pójść do wymarzonej szkoły (plastyk), nie było wsparcia i zrozumienia przez mamę i resztę... Przez lata szlifowałam (sama) swój warsztat. Z ogromnym późniejszym  wsparciem małża i dzieciaków - a to wiele. Bardzo wiele, gdyż znosili przez lata moje jednak humory, szał tworzenia, wszechobecny bałagan podczas większych rzeczy, przygotowań do wystaw, czy targów (tak, tak - był taki okres w moim życiu, gdzie brałam udział... no cóż na markę i nazwisko trzeba sobie zapracować..) Dzisiaj jest spokojniej... o wiele... nie ma już szału wystawowego 2 razy do roku .. jestem jako DecoArtMag, czyli Dekoracje Artystyczno Magiczne - heheh - tak, skrót powstał od tych słów (nie od Magdy, jak co niektórzy myślą) ...Dekoracje - bo cóż innego robię,  jak nie dekoracje..stołu, choinki, okien, domu... Artystyczne - bo to moje wizje artystyczne... Magiczne - bo wiele rzeczy powstaje wieczorami, późno bardzo, przy świetle nieodłącznej lampki i świec.. Kocham świece i ich magię.. To jakby za każdym razem gdy ich blask odbija się w bomkach, czy w skorupkach jajek, to jakby tworzyć własny mały magiczny świat, którego część czaru, uroku i pozytywnej energii chcę przekazać innym. Dzisiaj, już się przyzwyczaili co poniektórzy heheh, że na niektóre rzeczy trzeba poczekać.. Ba, mam i takich, co czekają okrągły roczek..., aż nazbieram kolejnych szyszek.., czy innych niezbędnych rzeczy do zrobienia tego, czy owego.. Każda rzecz musi mieć swój czas, swoje świece przy obróbce i myśl - tę dobrą, która powoduje to całe przyciąganie czegoś dobrego... Dlatego, w domu nazywają mnie dobrą wiedźmą i mówią, że w każdej rzeczy, która wyjdzie spod moich rąk - coś po prostu jest. Dzisiaj, mając już jakiś w miarę pożądany stan posiadania, mając dzieci w miarę odchowane, ciut więcej czasu i że tak powiem wolnych zasobów na swoje zachcianki, mogę po troszkę przystępować do spełniania własnych marzeń. Za dużo cudzych już spełniłam. Teraz czas na mnie i moje własne marzenia. Bo jak śpiewa mi moja córcia, która ma takie same marzenia jak ja, w tym akurat zakresie (a i uzdolnienia też, które ja staram się rozwijać i pielęgnować) .. "marzenie mam ..." W małżu też coś się ostatnio twórczego rozwinęło... W sumie patrząc z perspektywy jego asysty przy wielu projektach... dziwne by było, gdyby się nie zaraził... Jak mawia moja przyjaciółka Ania  - jestem jak magnes... Gdy w jej pasmanterii zaczynają sie pustki, wystarczy, że przyjdę po pracy, tak na trochę... Jakoś dziwnym trafem zaczynają tam wchodzić ludzie i co najlepsze robią zakupy... Może jeśli to prawda, warto to właśnie wykorzystać, heheh. No cóż zobaczymy, co czas pokaże. Co poniektórzy zapytają - dalczego nowa nazwa? Czemu to ma służyć, skoro wszyscy się już przywyczaili do DecoArtMag... No to powiem .. No po pierwsze - bo tak. Po drugie - DecoArtMag to jestem tylko ja i nikt inny. Belles-Art, to będą prace moje, mojego męża, mojej córki i innych zaproszonych do prezentacji artystów z pasją i duszą, których cenię, poważam i z racji doświadczenia własnego i własnych osiągnięć są dla mnie mistrzami w swojej technice. Co będzie dalej? Będzie się toto rozwijało. W jakim kierunku? No nie mogę tego powiedzieć. Nie od razu. I nie na wstępie. Na pewno będzie coraz ciekawiej, coraz bardziej rozwojowo. W końcu to ma być marka najwyższej jakości, no nie? Biżuteria i rękodzieło godne królewskiego dworu wręcz. W najlepszym wydaniu. Na miarę Skoro jednak mnie doceniają gdzieś tam... Gdybym ja podróżowała tak jak moje prace heheh, pół świata bym już zwiedziła.. Więc czego nie pokazać tego jeszcze szerzej? I nie dać szansy innym? Ale uprzedzam, nie wnikam w niczyje systemy wartości ( i nie życzę sobie wnikania w moje). Ale jeśli ktoś jest nastawiony od razu na zysk i od razu uważa się za wielkiego artystę, którego będę musiała mieć u siebie... No będzie tu niezbędne poparcie czynami.. Cenię sobie skromność. Poznałam wielu fantastycznych twórców w swoim już trochę długim życiu (nawet ostatnio się dowiedziałam, przy okazji żywych spotkań z wirtualnymi znajomymi, że spodziewali się no prawie dosłownie babci.... hahah po dziś dzień jak o tym sobie przypomnę, uśmiech mi z twarzy nie znika - w końcu ludu ty mój publicznie przynaję się do wieku - mam dopiero, w chwili pisania tego postu 39 lat 6 miesięcy i 6 dni hehehehe), których artyzm był odwrotnie proporcjonalny do ich skromności. Im bardziej skromny artysta - tym większe piękno i precyzję prezentował. I to właśnie jest piękno duszy, które przenika rzeczy wytworzone przez takich ludzi. I takie rzeczy chcę tu pokazywać, prezentować, a kto wie - w przyszłości (nie tak odległej heheh, w końcu jestem prawie emerytka hahahah tylko z innej trochę bajki hahah)... kto wie.. coś się nam tu wykroi ... Na początek kilka zananych już moich prac i małe cuś mojego małża pod egidą Belles-Art.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz