środa, 8 kwietnia 2015

Broszkowo. Odsłona druga.

Siedząc tak bezczynnie, poniedziałkowo, gdzie o 6.15 zostałam brutalnie oblana ciepłą (jego szczęście słowo daję) wodą...  moja uwolniona wyobraźnia rozpoczęła swoje harce... Zaczęło się od odgrzebania robionej na szybko podczas ubiegłorocznego pokazu mody ślubnej i dodatków -  maleńkiej broszki.. rozbrojenia jej, ale nie na części pierwsze, tylko odcięcia zapięcia. Potem zaczęło się dopasowanie sznurków, kamyków cyrkoniowych w oprawach, koralików... ale barokowe kształty powodowały, że było mi mało, a domowi świąteczni terroryści leżeli przejedzeni, dostali film, a wcześniej pozwoliłam się tłamsić i tulić do woli... zasłodzeni i zbyt leniwi by mamrać, usatysfakcjonowani faktem, że matka karmicielka nie tyka jednak kompa, czyli liczy się ze zdaniem rodziny, że święta (no już heheheh tablet był blisko i co nieco się udało hihhihih) i no ... i już... A mnie zaczęło kusić, żeby coś do tego uszyć. Jak już zwinęłam i zawinęłam to i owo, ukształtowało mi się, że taki broszek ciężkiego ludwikańskiego baroku musi mieć jeszcze COŚ. TO COŚ. Żabot. Żabocik. Nieduży. Czarny z koronką. Klasyczny, czyli wiązany. Do koszuli. Elegancko. Mrrrrocznie. Stylowo. Po mojemu. I tak nitka do niteczki, ręcznie, żeby nie buczeć maszyną do szycia. Zresztą gipiur nie lubię przyszywać na maszynie. I jak usłyszałam znajome szuranie i hasło "idę" było już gotowe.... zaspany senny bujający jeszcze w mroczkach resztek snu (lało w poniedziałek, było mrocznie, mglisto deszczowo i nastrojowo jak dla mnie heheh) ukołysanego wiosennym deszczem z aurą iście jesienną małż jak zobaczył mój zachwyt (chyba najpierw pomyślał że to na jego widok hehehehe) rozdziawił się w uśmiechniętym ziewnięciu, a potem patrząc na stół i bajzel wokół zobaczył TO. Spowodowało toto rozszerzenie ocząt i pytani "eeeee ..... a na co tototo i co tototo?" no to przyłożyłam mu do szyi i mówię oto eklektyczny żabocik rodem z Dumasa z nutą wampiryzmu Anne Rice..., a że siedział obok okna i ciemnawo było mógł się przeglądnąć w horrornej szybie... Obudziło go to doszczętnie i ryknął śmiechem, ale powiedział że fajne i ładne i tego to jeszcze nie grali... aczkolwiek uprzedzam, że jest to wersja raczej damska... no chyba, że znajdzie się jakiś lubiące mroczne stylizacje zacny pan...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz