środa, 20 sierpnia 2014

Różano...szydełkowo... czyli wspólny projekt mój i mojej mamy.

Moja mama wprawdzie już rzadko robi cokolwiek (ręce już nie te), ale dała mi się namówić na róże szydełkowe.. Czekały jakiś czas, gdyż mój kazdy dzień pochłaniają cały czas rzeczy i pilne i ważne i czasem znaleźć w tym wszystkim jakąś linię constans jest baardzo trudno..czasem graniczy to wręcz z cudem.. Ale do czego są w końcu wiedźmy hehehe... Bajkowe klimaty Rumunii natchneły mnie do czegoś kolorowego.. no przyznam się, że pomiędzy aparatem, spaniem i czytaniem coś tam dłubałam na szydełku w czasie jazdy. To coś to połączone sznury makramowe, które posłużyły mi za bazę do nasszyjnika różanego. Jak powstawał nie mam jak pokazać, bo zszywałam go w nocy...i światło nie to. Poza tym, czy muszę odkrywać wszystkie tajniki pracy? Pozwolicie, że czasem zachowam dla siebie pewne tajemnice warsztatowe. No może je ujawnię ciut ciut, gdy dopniemy na ostatni guzik spotkania robótkowe w stylu "pin it do it in practical", które mamy w planie z Anią z http://luna-artis.blogspot.com/ właścicielką pasmanterii i koralikarni "PASJA" w Rzeszowie, zapaloną do nauki frywolitek Pauliną (moim pomocnikiem, powiernikiem, psiapsiółą pierwszej wody, wręcz wyręczajacym mnie w niektórych tematach zaskakującym mnie prawiemarketingowcem) i naszym głównym dostawcą Preciosy - Marią z http://www.koraliki-kolczyki.pl/ . Trzymajcie kciukasy tak na marginesie, bo jak dobrze pójdzie ruszamy jesienią w jednym z lokali na rzeszowskim ryneczku. Będzie co oglądać i podglądać. A teraz szydełkowy kolorowy różany naszyjnik. Tak na koniec pięknych kolorowych wakacji.


Ps. Ta duża biała centralna róża jest zrobiona w formie broszki.. Można ją sobie odpiąć i zawiązać. No i użyć jako broszki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz