piątek, 8 lutego 2013

Ze starej szafy wyciągnięte...

Dzisiaj odkopałam zdjęcia haftów, które chcę pokazać. Robię to dlatego, że ten blog jest jeszcze cieplutki, a część zdjęć gdzieś w sieci przepadła. A to serwisy, na których byłam, kończyły swoją działalność, a to forum zamknięto... No i od moich znajomych na Facebooku zaczęły coraz częściej padać pytania, jakie hafty robiłam, co jeszcze mam itp.itd. Kilka osób widziało je u mnie w domu i zaczęło się - "a dlaczego tego nie ma na blogu? W sumie od haftowania zaczynałam wiele lat temu. Urodziłam się z igłą w dłoni - jak mi kiedyś powiedziano - tyle, że teraz  tak się złożyło, że częściej zamieniam igłę do haftu nićmi - na igłę do haftu koralikowego. Haftuję nadal - przeważnie w lecie i ostatnio są to obrazy - które pokażę kolejnym razem. Większość wisi u mnie w domu - szczególne miejsce ma Mona Lisa, która przyjechała ze mną do Rzeszowa 3 lata temu i wodospad, który rozpoczęłam w Zagórzu, a finiszował po 3-ch latach haftowania właśnie w Rzeszowie. Dzisiaj, pokażę serwety wykonane w większości haftem richelieu - pierwszą z nich zrobiłam dokładnie w 1991 r., gdy leżałam w szpitalu i oczekiwałam narodzin syna...Serweta nadal jest, że tak powiem "w użytku", ale od wielkiego dzwonu - np. na Wielkanoc. Inne - są wyciągane z szafy na większe  uroczystości, jednak, nadal nie pozwalam domownikom pić na nich kawy....












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz